| Źródło: Fot. Canva
Można spodziewać się dopłat do „elektryków”. Jednak już wiadomo, że nie każdy z nich skorzysta
Program, którego celem jest promowanie zakupu samochodów elektrycznych w Polsce, ma na celu poprawę jakości powietrza poprzez ograniczenie emisji spalin.
Aut elektrycznych nadal jest zbyt mało
Z Licznika Elektromobilności, uruchomionego przez PZPM i PSNM, wynika, że na koniec kwietnia br. w Polsce było zarejestrowanych łącznie 64 495 całkowicie elektrycznych samochodów osobowych i użytkowych (BEV).
W pierwszych czterech miesiącach tego roku ich liczba wzrosła o 7782 sztuki, co stanowi 8% więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.
Wzrost cieszy miłośników mobilności przyjaźniejszej środowisku, jednak nadal jest zbyt mały, aby mówić o przełomie.
Budżet wynosi 1,5 miliarda zł
Bazowa kwota dofinansowania w wysokości 30 000 zł zastąpi obecne wsparcie w wysokości 18 750 lub 27 000 zł. Jednak już na wstępie powiedzmy jasno: nie każdy otrzyma pomoc.
Skorzystają z niej jedynie ci, którzy kupią samochód elektryczny ze średniej półki. Niekoniecznie musi być nowy. Używany jak najbardziej kwalifikuje się do pomocy, pod warunkiem, że nie będzie miał więcej niż cztery lata i nie będzie kosztował więcej niż 150 000 zł.
Górny limit cenowy dla nowych aut oszacowano na 225 000 zł.
Jeśli zezłomujesz stare auto, dostaniesz więcej pieniędzy
Osoby mniej zamożne będą mogły liczyć na nieco wyższe dofinansowanie (o 10 proc. wyższe), jeśli ich roczne zarobki nie przekroczą 135 000 zł.
Aby otrzymać kolejne wsparcie ekstra (także w wysokości 10 proc.), będzie trzeba wykazać, że zezłomowaliśmy samochód spalinowy, który posiadaliśmy co najmniej trzy lata.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj